Jak informują bieszczadzcy goprowcy na swoim facebookowym profilu – już o godz. 5.30 wpłynęło zgłoszenie od zaniepokojonych rodziców, że ich syn wyszedł dzień wcześniej w godzinach wieczornych i do tej pory nie wrócił.
Część ratowników rozpoczęła przeszukiwanie terenu, a kolejni przygotowywali się do akcji. - Na szczęście mężczyzna sam szybko się odnalazł - relacjonują goprowcy.
Później Lotnicze Pogotowie Ratunkowe poprosiło ratownika pokładowego GOPR o pomoc w dotarciu do turysty z urazem kręgosłupa w Tokarni. Poszkodowany został przewieziony do najbliższego szpitala.
Chwilę po dotarciu do bazy LPR w Sanoku, ratownicy znów zostali wezwani do zdarzenia, w którym niezbędna okazała się obecność ratownika pokładowego GOPR.
- Dotyczyło upadku z wysokości w trudno dostępnym terenie w miejscowości Huta Brzuska koło Birczy - relacjonują goprowcy.
Po dotarciu ratowników okazało się, że mężczyzna jest w stanie nagłego zatrzymania krążenia. Niestety pomimo podjętego wysiłku nie udało się uratować jego życia.
Po południu ratownicy ze Stacji Rejonowej w Cisnej udzielili pomocy kobiecie po omdleniu w rejonie rezerwatu Sine Wiry. Powodem osłabnięcia było odwodnienie. Poszkodowana została przekazana załodze karetki pogotowia.
Natomiast ratownicy ze Stacji Operacyjnej w Ustrzykach Górnych udzielali pomocy mężczyźnie, który doznał bolesnego złamania podudzia podczas zejścia zielonym szlakiem z Małej Rawki. - Po zaopatrzeniu i podaniu środków przeciwbólowych poproszono o pomoc załogę Ratownika 10 z Lotnicze Pogotowie Ratunkowe wraz z ratownikiem pokładowym o pomoc transporcie do szpitala w Lesku - informują goprowcy.
tom
zdjęcia: Grupa Bieszczadzka GOPR