Od decyzji prezydenta Andrzeja Dudy zależy teraz los 40 tysięcy pracowników administracji państwowej – ministerstw, urzędów wojewódzkich czy podległych wojewodom instytucji.
Nie pomoże przyznanie się do współpracy
Przepisy, które mają wejść w życie, są jasne. Urzędnicy urodzeni przed 1 sierpnia 1972 roku mają złożyć oświadczenia lustracyjne i przyznać się w nich do współpracy (lub jej zaprzeczyć) z organami bezpieczeństwa do 1990 roku. Jeśli ktoś prowadził taką działalność, straci pracę.
- Nie ma znaczenia to, czym dokładnie zajmował się w przeszłości. Nie pomoże też przyznanie się do współpracy - wyjaśnia "Rzeczpospolita".
Wyrzucą z pracy w ciągu 30 dni bez odprawy
Nowelizacja powstała w MSWiA, ale mocno jej kibicuje były szef MON, który wciąż wyjaśnia okoliczności katastrofy smoleńskiej, Antonii Macierewicz.
- Mamy nadzieję, że dzięki temu będziemy mieli gwarancję całkowitego bezpieczeństwa i środowiska agenturalne nie będą mogły wpływać na bezpieczeństwo Polski - komentował polityk.
Oficjalnym powodem takiego tsunami w urzędach jest kwestia "zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa" w sytuacji zagrożenia w związku z wojną w Ukrainie.
Nowe przepisy przewidują, że oświadczenia lustracyjne mają złożyć wszyscy. Także ci, którzy w przeszłości już to zrobili, w tym osoby, które współpracowały ze służbami PRL, ale zostały pozytywnie zweryfikowane. Jeżeli nie przejdą nowego sita, zostaną wyrzuceni z pracy w ciągu 30 dni bez odprawy.
News4Media