Jestem córką mężczyzny, który miał NZK przy ulicy Dubiela. Pragnę podziękować sąsiadom i bliskim, którzy uratowali życie mojemu tacie. Wszystkim osobom, które piszą takie beznadziejne i chamskie nie raz komentarze współczuję... Braku empatii. Nie życzę nikomu takiej sytuacji.
Natomiast wszystkim, którzy byli zaangażowani w akcję ratunkową, jeszcze raz ogromnie dziękuję. Sąsiedzi i rodzina pokazali wielkie serce i trzeźwy rozum. Dziękuje osobie, która jako pierwsza pobiegła do mamy, wołającej o pomoc. Pomogła odsunąć motocykl, pod którym tata leżał. On też zadzwonił na nr 112. Nie na pogotowie ratunkowe tylko na 112. Po co, ktoś zapytał? Do tak błahego przypadku? A po to, że pogotowie przyjechało dość późno, były trudności z dodzwonieniem się do nich. A strażacy stawili się na miejsce jako pierwsi i użyli odpowiedniego sprzętu, który pobudził serce taty. Tych, którzy byli zdegustowani ilością służb ratowniczych, informuję, iż takie są procedury kiedy zadzwoni się na numer 112.
Bardzo dziękuję małżeństwu z sąsiedztwa, które podjęło resuscytacje u mojego ojca. Gdyby nie oni, nie byłoby go wśród nas. W dzisiejszych czasach, kiedy to ludzie boją się kontaktu z drugim człowiekiem, oni nie wahali się ani przez sekundę nieść pomoc. Tato oraz cała rodzina jesteśmy Wam bardzo wdzięczni.
Jak ktoś dobrze zauważył, zadziałał łańcuch... Każdy, który się zaangażował w pomoc tacie, przyczynił się do tego, że przeżył...
Jeszcze jedna rzecz, tato nie jechał na motorze, a miał zamiar. Szczęście w nieszczęściu, że jedynie zsunął się z motocyklu kiedy dostał NZK.
Oczywiście dziękuję panom z pogotowia, którzy fachowo przejęli pacjenta. Także za serce okazane mamie, którą otoczyli opieka.
Justyna
krosno112.pl