Szacuje się, że aby zimą ogrzać dom o powierzchni 100 metrów trzeba zużyć około 5 ton węgla. Jeżeli budynek jest ocieplony i są w nim wymienione okna, potrzeba 2,5 tony. Gdy dodatkowo dom jest zabezpieczony przed uciekaniem ciepła od dachu, to na sezon grzewczy może wystarczyć 1,3 tony węgla. Biorąc pod uwagę pierwszy wariant i obecne ceny surowca, na węgiel trzeba wydać nawet 17,5 tysiąca złotych.
Obecne ceny węgla to po prostu szaleństwo.
Od ubiegłego roku wzrosły o 100 procent i więcej. Normą są już składy, w których stawki sięgają 3-3,5 tys. zł. Oficjalnie w kopalniach jest znacznie taniej. Polska Grupa Górnicza oferuje surowiec od 650 zł do 1175 zł za tonę. Słowo "oferuje" nie jest najbardziej właściwe, bo towaru nie ma, a jak tylko się pojawia, to błyskawicznie znika. Dokładnie tak jak za komuny. Tyle że wtedy ceny nie były tak kosmiczne.
Węgla brakuje przez wojnę w Ukrainie. W 2021 roku sprowadziliśmy z Rosji 8,3 mln ton węgla. Teraz nie jest to możliwe, bo Polska nałożyła na Rosję sankcje i na razie tego surowca nie zastąpiliśmy transportami z innych kierunków. Nasze kopalnie nie mogą produkować więcej niż obecnie, a poza tym to węgiel głównie dla energetyki. Rosyjski był tańszy od polskiego i używano go w mniejszych ciepłowniach i do ogrzewania domów. A to miliony klientów, którzy dziś mają bardzo poważny kłopot. Bo w Polsce - według GUS - co trzeci dom jest ogrzewany właśnie węglem.
Sytuacja jest dramatyczna, a politycy szukają z niej wyjścia. Przynajmniej w deklaracjach. - Apeluję o odpowiedzialną komunikację ze społeczeństwem - napisała niedawno w internecie minister klimatu Anna Moskwa. I dodała, że wprowadzanie nieuzasadnionej paniki, że nie wystarczy węgla, zachęca nieuczciwych uczestników rynku do spekulacji cenowych.
Podała także, że do Polski płynie już węgiel z Kolumbii. Tyle że eksperci niemal od razu wypunktowali, że to głównie miał, którego gospodarstwa domowe nie używają. Oceniają, że może 20 proc. z tego transportu przyda się do ogrzania domów.
Kartki jak za PRL-u?
Chyba wszystkich zaskoczył jednak poseł PiS Marek Wesoły, który w rozmowie z dziennikarzem przedstawił swój pomysł na zatrzymanie w miejscu cen węgla. - Proszę się nie stresować, ma pan tutaj talon, on panu zapewni węgiel po 1300 zł i pan go do października dostanie - powiedział.
Czy kartki rodem z PRL-u są w Polsce znowu możliwe? Nikt z najważniejszych polityków nie odniósł się do pomysłu Wesołego, ale wiadomo, że jakieś działania mają zostać wdrożone.
- Podjęliśmy decyzję, że zapewnimy ludziom, którzy opalają swoje domy węglem, taką cenę opału, jak była jeszcze niedawno. To jeszcze nie jest skończona sprawa, ale wprowadzimy to - zapewnił Jarosław Kaczyński na sobotniej konwencji PiS.
Co prawda szczegółów nie zdradził, ale rzecznik rządu doprecyzował później, że mają to być działania osłonowe dla konsumentów.
- Z drugiej strony wprowadzamy też mechanizmy dotyczące niwelowania pośredników po drodze; spółki Skarbu Państwa zostały zmobilizowane do tego, aby zajmować się również sprzedażą bezpośrednią produktów, a nie przez pośredników, co ma też obniżyć marże na końcowej cenie - dodał Piotr Müller.
Na przekór temu rządowemu optymizmowi Anita Sowińska, posłanka Lewicy i członkini Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, uważa, że jesienią czeka nas „wielka katastrofa”.
- Już w tej chwili wiele osób szuka węgla, który jest dwa razy droższy niż dotychczas, a do tego niedostępny. Widać natomiast wiele rodzin, których nie stać, żeby kupić jakiekolwiek źródło ciepła na zapas... Te osoby są zostawione same sobie i obawiam się jesienią krachu społecznego - powiedziała Portalowi Samorządowemu.
Rząd prosi o chwilowe wstrzymanie się z zakupem węgla na zimę
Węgla brakuje. Jak tylko kopalnie wystawiają go na sprzedaż, momentalnie znika. Jak ujawnia Onet, surowiec jest wykupywany na pniu, a potem sprzedawany z olbrzymią marżą.
– Mam specjalnego bota, który ma pierwszeństwo w logowaniu się do sklepu internetowego i poprzez niego mogę kupić węgiel nawet kilka razy danego dnia. To działa w ten sposób, że ja kupuję węgiel na klienta. Ten podaje mi swoje dane i ja poprzez swojego bota loguję się na dane takiej osoby. W ten sposób obchodzę fakt, że PGG wprowadziło limit sprzedaży w wysokości 5 ton na jedno gospodarstwo domowe. – Onet przytacza jednego z pośredników.
Wyjściem z sytuacji jest sprowadzanie surowca z innych krajów, jak Australia, RPA czy Kolumbia. A z tym jest problem. Pilnym importem zajmują się firmy PGE Paliwa czy Węglokoks. Okazuje się jednak, że surowiec, który płynie do Polski, jest co najmniej trzykrotnie droższy od polskiego.
Stąd to polityczne poruszenie. W sobotę 4 czerwca na konwencji PiS prezes tej partii zapowiedział: – Podjęliśmy decyzję, że ludziom, którzy opalają węglem swoje domy, zapewnimy cenę na poziomie tej, która była jeszcze do niedawna. To jeszcze nieskończona operacja, ale z całą pewnością to zrobimy.
Są już szczegóły tego rozwiązania.
- Cały węgiel w Polsce zostanie przekierowany do składów i sklepu PGG, która będzie prowadziła sprzedaż.
- Pośrednicy, którzy będą sprzedawali węgiel po cenie zakupu w PGG, otrzymają państwową rekompensatę. Nie wiadomo ile ma wynieść.
- Ma powstać specjalna sieć dystrybucyjna.
Politycy mówią, że chcą doprowadzić do stanu, kiedy tona węgla będzie kosztowała około 1 tys. zł.
Tymczasem w środę rano rzecznik rządu Piotr Mueller powiedział:
– Mogę doradzić osobom, które chcą zaopatrzyć się na zimę, bo nie mówię o bieżących potrzebach, żeby teraz, w tej chwili dokładnie, nie kupowały tego węgla. Zaraz przez politykę spółek Skarbu Państwa dojdzie do obniżenia ceny węgla, ponieważ chcemy bezpośrednio dystrybuować, pominąć pośredników. Pośrednicy dzisiaj robią na marżach po kilkaset złotych na tonę.
Dodał, że planowane rozwiązania mają wejść w życie jeszcze w czerwcu.
News4Media