Imię nazwisko: Damian Madej
Rok urodzenia: 1996
Jednostka: OSP Dukla
Funkcja: Członek ZOMG ZOSP RP w Dukli, Wiceprezes OSP w Dukli
Dlaczego zdecydowałeś się zostać strażakiem i jak długo trwa Twoja przygoda?
To już tradycja rodzinna, mój tato jest obecnie Komendantem Gminnym ZOMG ZOSP RP w Dukli. Służył też mój dziadek i wujkowie, więc i ja zdecydowałem się kontynuować tradycję. Przygoda ze strażą trwa już od najmłodszych lat. Oficjalnie jednak w szeregi OSP DUKLA wstąpiłem w 2005 roku.
Jak oceniasz stan wyposażenia swojej jednostki?
Moja jednostka jest dobrze wyposażona. Posiadamy 3 samochody ratowniczo-gaśnicze oraz pojazdy terenowe 2 Quady i 2 Motocykle. Z uwagi na uwarunkowanie terenu, w którym się znajdujemy te pojazdy są potrzebne do działań.
Jak często bierzesz udział w akcjach?
Bardzo często uczestniczę w działaniach ratowniczych. Można powiedzieć, że jestem praktycznie na każdej akcji.
Pamiętasz swoją pierwszą akcję? Co to było za zdarzenie?
Tak pamiętam, zostaliśmy zadysponowani do Szkoły Podstawowej w Dukli, gdzie woda zalewała szkołę.
Jakie akcje są najbardziej wymagające?
Najbardziej wymagające są akcje, gdzie są osoby poszkodowane, a szczególnie dzieci. Wymagany jest wtedy nie tylko profesjonalizm, ale również trzeba z sercem i uczuciem podejść do małego poszkodowanego.
Która akcja zapadła Ci najbardziej w pamięci i dlaczego?
Jest to na pewno mój pierwszy pożar z ofiarą śmiertelną w Daliowej, gdzie wspólnie z kolegą znaleźliśmy kobietę w budynku. Niestety po wyniesieniu jej na zewnątrz lekarz stwierdził zgon. Kobieta ta uratowała wcześniej wynosząc z budynku czwórkę swoich dzieci i wróciła się, by ratować dobytek i już nie wyszła.
Drugim zdarzeniem był wypadek drogowy w miejscowości Nowa Wieś, gdzie zderzyły się trzy pojazdy w tym cysterna wypełniona acetonem który podczas zdarzenia uległ zapaleniu. W zdarzeniu zostało poszkodowane sześć osób jedna na wskutek obrażeń zmarła w szpitalu. Była to bardzo pracowita i niebezpieczna akcja musieliśmy w jednym czasie zająć się poszkodowanymi i niebezpiecznym pożarem. W działaniach brało udział wiele sił i środków.
Czy służba w straży jest wymagająca bardziej fizycznie, czy psychicznie?
Można powiedzieć, że fizycznie i psychicznie, ponieważ musimy również sobie poradzić z towarzyszącymi przy akcjach drastycznymi widokami.
Co czujesz, gdy słyszysz alarm syreny?
Czujemy, że ktoś znów potrzebuje naszej pomocy. Syrena przeważnie oznacza nic przyjemnego.
Jakich akcji w Twojej jednostce jest najwięcej?
Najwięcej wyjeżdżamy do miejscowych zagrożeń. Są to najczęściej zdarzenia drogowe.
Czy podczas akcji zdarzyło Ci się uratować człowieka?
Razem z kolegami bardzo często udzielaliśmy kwalifikowanej pierwszej pomocy osobom poszkodowanym, lecz nie przypisuje sobie uratowanych żyć, ponieważ na tym polega nasza pasja by pomagać innym.
Co sprawia Ci największą satysfakcję?
To, że możemy pomagać innym i to nie tylko podczas działań ratowniczych, ale też między innymi podczas różnych akcji charytatywnych. Każdego roku działamy na rzecz Szlachetnej Paczki, a także od dwóch lat na terenie naszej gminy prowadzimy Świąteczną Zbiórkę Żywności dla najbardziej potrzebujących. Bierzemy też udział w innych działaniach na rzecz społeczeństwa.
Czego się nauczyłeś będąc strażakiem?
Myślę, że nauczyłem się szybciej reagować na czyjeś nieszczęście.
Czy w Twojej pracy zdarzyły się sytuacje śmieszne/wesołe? Czy mógłbyś opowiedzieć jakąś historię z tym związaną?
Było ich bardzo wiele, a jedną z ostatnich była, gdy przy pożarze traw znaleźliśmy na środku pola starą łódkę. Po zakończonej akcji zrobiliśmy sobie z kolegą pamiątkowe zdjęcie.
Czego możemy Ci życzyć?
Myślę, że tego co każdemu strażakowi szczęśliwych powrotów z działań.
red. Marcin Mikosz, fot. archiwum Damiana Madeja i Krosno112.pl