W drugi dzień świąt 26 grudnia, dwóch nastolatków (uczeń liceum z Ustrzyk Dolnych i jego brat, student waraszwskiej uczelni) wybrali się w pieszą wędrówkę po bieszczadzkich szlakach. Około godz. 9.30. wyszli z Przełęczy Wyżniańskiej w kierunku Kremenarosa. W planach mieli dojście do miejscowości Nova Sedlica na Słowacji. Mieli tam wykupiony nocleg. Około godz. 19 zaniepokojony ojciec nastolatków powiadomił ratownika dyżurnego Grupy Bieszczadzkiej GOPR, że nie ma kontaktu z synami.
- Do akcji, w bardzo trudnych warunkach zaangażowano 30 ratowników z Bieszczadzkiego GOPR oraz Słowacji z Horská záchranná služba. Zadysponowano w stan gotowości ratowników z Ukrainy z Управління ДСНС України у Закарпатській області. Od godz 19 ratownicy szukali dwóch młodych ludzi, w rejonie Kremenarosa (styk granic Ukrainy, Słowacji i Polski). Około północy, patrol ratowników z Horská záchranná služba odnalazł poszukiwanych na terenie Słowacji. - relacjonują ratownicy GOPR Bieszczady - Działania były bardzo dobrym przykładem współpracy transgranicznej. Odnalezieni byli wychłodzeni, przemoczeni. Ostatni ratownicy wrócili do stacji ratunkowych około 6 rano.
- Ratownicy bieszczadzkiego GOPR znaleźli na Kremenarosie ślady wiodące na Słowację. Chłopców odnaleźli około północy ratownicy z tamtejszej służby. konkretnie na szlaku na Temným vŕškom w Narodowym Rezerwacie Przyrody Stužica. Nie zboczyli z zaplanowanej trasy, ale wędrówka zajęła im o wiele więcej czasu niż zakładali. 17 i 19-latek byli wychłodzeni i przemoczeni. Słowaccy ratownicy odprowadzili ich do Przełęczy nad Roztokami, tam czekali na nich bieszczadzcy goprowcy - opisuje portal Nowiny24.pl
- Niestety chłopcy prawdopodobnie przecenili swoje możliwości i nie przygotowali się odpowiednio do wyprawy - oceniają goprowcy. - Mieli dobre buty i kurtki, ale spodnie już nie najlepsze. Być może to spowodowało, że ich wędrówka aż tak się przeciągnęła i nie dotarli przed zmrokiem do celu wyprawy.
Ratownicy GB GOPR przypominają, że wybierając się na szlak oprócz odpowiedniego ubrania warto zabrać ze sobą naładowany telefon (najlepiej z aplikacją Ratunek) i powerbank, termos z ciepłą herbatą i latarki.
Akcja choć ze szczęśliwym finałem, może okazać się dotkliwa finansowo dla rodziców chłopców. Goprowcy przypominają, że ich akcje są bezpłatne. Zupełnie inaczej jest w przypadku uruchomienia służb po stronie słowackiej. Za pomoc ratowników Horskiej Záchrannej Služby trzeba zapłacić.
EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) nie pokrywa kosztów akcji ratunkowej w górach ani powrotu do kraju. Dlatego przed wyruszeniem w słowackie góry warto się dodatkowo ubezpieczyć. Nie jest to wielki wydatek a może uchronić przed bardzo dużymi kosztami ewentualnej akcji ratunkowej.
Bieszczadzcy goprowcy przypominają, że w Bieszczadach panują trudne warunki turystyczne. Komunikaty można sprawdzać na ich stronie https://www.gopr.pl/zagrozenie-lawinowe/regiony/bieszczady
red. Krosno112.pl, Nowiny24.pl, fot. GOPR Bieszczady