Sławek Farbaniec: Jesteś zawodowym strażakiem, instruktorem pływania, studiujesz języki obce i piszesz bloga – Twoja doba ma chyba więcej niż 24 godziny. Jak udaje Ci się pogodzić wszystkie obowiązki?
Tomasz Kijowski: Nie wyolbrzymiam ich. Obowiązków dopiero przybyło, kiedy urodziła się moja córka. Osobiście patrzę na to w ten sposób, że jest rodzina, praca, rozwój, zainteresowania. Wychodzę z założenia, że o wszystkie te sprawy trzeba i warto zadbać. Kiedy brakuje czasu, trzeba go w pewnym sensie stworzyć. Jasne, że wiele razy musiałem coś odwołać, przełożyć, czy odpuścić. To normalne. Wtedy mówiłem sobie, że to moja decyzja i wynika ona z moich priorytetów, a nie nadmiaru obowiązków.
SF: Od dziecka chciałeś być strażakiem, a może miałeś jeszcze inne plany na życie?
TK: Będąc dzieckiem, bardzo wiele rzeczy mnie interesowało. Byłem aktywnym dzieckiem. Uwielbiałem poznawać świat i robić różne doświadczenia fizyczno-chemiczne, co nie zawsze kończyło się z dobrym skutkiem (śmiech). Później interesowały mnie służby mundurowe oraz ich styl życia. Imponowały mi i miałem do nich szacunek. Konkretną decyzję o zostaniu strażakiem podjąłem na początku drugiej klasy liceum. Wtedy wyznaczyłem sobie cel, aby zakwalifikować się do Centralnej Szkoły PSP w Częstochowie i dostałem się za pierwszym razem.
SF: Trzeba przyznać, że zawód strażaka nie jest dla każdego. To rodzaj powołania. Co Ty kochasz w swojej pracy?
TK: Owszem, ta służba nie jest skierowana do wszystkich. Należy przejść szereg testów psychologicznych i fizycznych. To tworzy pewną szczególną grupę ludzi z określonym rodzajem predyspozycji i umiejętności. Zrozumiałem, że jako strażak jestem częścią czegoś naprawdę wielkiego. To ludzie - strażacy tworzą Straż, a nie sprzęt i budynki. Strażak to ktoś, kto wykonuje ten zawód przez cały czas - kiedy jest w domu, na wakacjach, a także spędzając czas w Internecie. Przekonałem się, że ta społeczność łączy nas na całym świecie. Kiedy rano idę do swojej jednostki, to wiem, że na pewno, nie idę znowu do nudnej pracy. Natomiast po udanych akcjach, odczuwam satysfakcję. Chęć niesienia pomocy i wiążące się z tym efekty – to przyjemne uczucie.
SF: Poza służbą prowadzisz bloga. Co zachęciło Cię do jego stworzenia?
TK: Na pierwszym roku studiów tłumaczyliśmy dużo artykułów o dowolnej tematyce. Postanowiłem, że z uwagi na mój zawód, będę zajmował się głównie tematyką ratowniczo-pożarniczą. Artykułów w Internecie nie brakowało. W dodatku były one bardzo interesujące.
Języki obce dały mi możliwość poznania szerzej strażackiego świata, a także poznania go z nieco z innej perspektywy – z perspektywy strażaka z innego kraju. Po jakimś czasie stwierdziłem, że fajnie byłoby się podzielić tą wiedzą. Wtedy postanowiłem sam zacząć pisać o stylu życia strażaka, dlatego założyłem własną stronę internetową w formie bloga.
SF: W swoich wpisach ukazujesz życie strażaka, ale także poruszasz tematy motywacyjne. Kto jest dla Ciebie inspiracją do podejmowania kolejnych wyzwań?
TK: Inspiracją są dla mnie osoby z dużą dawką energii do działania, z pozytywnym nastawieniem i mówiące z pasją o swoich zainteresowaniach. Inspirują mnie również usłyszane historie, przeczytane lub obejrzane wywiady ciekawych osób, a także wpisy w mediach społecznościowych. Z podejmowaniem wyzwań nie mam problemu, bo jestem osobą, która wierzy, że się da. Zawsze po krótkiej analizie swoich możliwości, zabieram się do działania.
SF: Wspomniałeś o mediach społecznościowych. Czy dostrzegasz tutaj pewną niszą do komunikowania na tematy ratowniczo-pożarnicze?
TK: Trochę tak i trochę nie. W Internecie jest mnóstwo stron dotyczących branży pożarniczo-ratowniczej. Nie mówię tutaj o stronach newsowych. W Polsce znam kilka stron na Facebooku, których jestem czytelnikiem i mocno im kibicuję. Wiele osób udostępnia ciekawe treści, ale przy tak ogromnej ilości informacji w Internecie, nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkiego. Utrudniają nam to również mechanizmy działające na Facebooku czy Instagramie. Moja strona internetowa to moje centrum dowodzenia, na której znajdują się główne treści. Później publikuję je na wielu serwisach, aby zwiększyć zasięg do potencjalnych odbiorców.
SF: Jaki feedback otrzymujesz od czytelników swojego bloga?
TK: Ze statystyk wynika, że na blogu mam dużą ilość ukrytych czytelników, którzy nie reagują na wpisy, nie komentują tekstów. Jest też część odbiorców, która wysłała mi bardzo pozytywne wiadomości prywatne. Takie komentarze są dla mnie ważne i motywujące. Również uwagi o błędach mi nie przeszkadzają. Przynajmniej ktoś czytał uważnie.
SF: Masz plany rozwoju strony?
TK: Chciałbym, aby mój blog mogło zobaczyć więcej osób. W najbliższym czasie będę w większym stopniu wykorzystać możliwości mediów społecznościowych do publikowania treści. Od jakiegoś czasu przekonuje się do nagrywania krótkich relacji na Instagramie oraz Facebooku. Natomiast za parę tygodni powstanie angielskojęzyczna grupa na Facebooku, która będzie służyć wymianie treści, a także wspólnego poznawania i uczenia się przydatnych słów i wyrażeń z branży ratowniczo-pożarniczej.
Rozmawiał Sławek Farbaniec
Blog Tomasza Kijowskiego można znaleźć pod adresem tomaszkijowski.pl. Składa się on z czterech zakładek „Dla aktywnych”, „Języki obce w służbie”, „Lifestyle” i „Ratowniczy świat”. We wpisach autor skupia się przede wszystkim na życiu codziennym strażaków, podejmowaniu nowych wyzwań, a także na tematyce sportowej – zwłaszcza pływaniu. Jak sam mówi, opisuje w tekstach swój sposób na życie, który wciąż eksploruje i poznaje.
Więcej informacji można znaleźć także na kanałach w mediach społecznościowych, które korespondują bezpośrednio z blogiem. Zapraszamy do śledzenia profilu na Facebooku (facebook.com/tomaszkijowskipl/) i Instagramie (@tom_kijowski).
fot. Jakub Jastrzębski, archiwum Tomasz Kijowski