Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 31 października 2025 01:54
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Żywa lekcja historii w Jedliczu. Dzieci z Długiego spotkały się ze "Świadkami Polskiej Historii"

W Domu Pomocy Społecznej w Jedliczu odbyło się wyjątkowe spotkanie w ramach przygotowań do konkursu „Świadek Polskiej Historii”. Uczniowie Szkoły Podstawowej w Długiem mieli okazję porozmawiać z Jadwigą Węgrzyn i Stanisławą Telesz – kobietami, które jako dzieci przeżyły dramat II wojny światowej.
  • Źródło: WCR w Jaśle
Żywa lekcja historii w Jedliczu. Dzieci z Długiego spotkały się ze "Świadkami Polskiej Historii"

Autor: Paweł Duda

Pani Stanisława Telesz urodziła się 5 kwietnia 1927 roku w Szebniach. Miała 12 lat jak wybuchła wojna. Podczas spotkania z uczniami opowiedziała, że pochodziła z zamożnej, pracowitej rodziny rolniczej, w której najważniejsza była praca w polu i na gospodarce. Wspomniała także dramatyczne chwile pierwszych dni wojny: 

- Pamiętam, jak nadlatywały samoloty. To był strach, którego nie da się zapomnieć. U sąsiada zabiło wtedy 2 krowy i konia, a moją kuzynkę – która była w ciąży – śmierć zabrała niespodziewanie. Wszyscy bali się o swoje rodziny i nie wiedzieli, co przyniesie kolejny dzień.

Na pytanie, czy dzieci w czasie wojny chodziły do szkoły, Pani Stanisława Telesz odpowiedziała, ze wzruszeniem: 

- Chodziło się do szkoły, ale książek zeszytów nie było. Uczyliśmy się z tego, co się dało nawet z gazety „Słowo”. Zadania domowe odrabialiśmy podczas pasania krów, bądź późnymi wieczorami po zakończonych wspólnych prac z mamą.

Uczniowie byli zaskoczeni, jak wiele rzeczy, które dziś wydają się oczywiste, wtedy było luksusem. 

Pomimo swojego wieku Pani Stasia zaskoczyła wszystkich uczestników, gdy sięgnęła po harmonijkę ustną i z uśmiechem zagrała znaną pieśń „Hej góralu, czy Ci nie żal”. Ten niezwykły moment poruszył zarówno uczniów, jak i opiekunów – był symbolem siły ducha, radości życia i miłości do polskiej tradycji.

Natomiast Pani Kapitan Jadwiga Węgrzyn urodziła się 18 stycznia 1930 roku w Męcince. W domu była najmłodsza z sześciorga dzieci Heleny i Kacpra Mroza. Ojciec Kacper pracował jako wiertacz w kopalni nafty w Jaszczwi, a matka Helena zajmowała się domem i gospodarstwem.

- Naukę rozpoczęłam w Szkole Powszechnej w Jedliczu, którą ukończyłam w 1944 roku. W trzeciej klasie przyjęłam Pierwszą Komunię Świętą. W 1938 roku wstąpiłam do gromady zuchowej Związku Harcerstwa Polskiego w SP w Jedliczu. Moje drogie dzieci z domu rodzinnego wyniosłam wychowanie w duchu patriotycznym i umiłowania ojczyzny - opowiadała.

Czterej bracia mamy Heleny Mróz byli oficerami zawodowymi. Brat Stanisław był ofiarą Katynia, żołnierzem trzech wojen, Kawalerem Orderu Virtuti Militari. Brat Aleksander był kapitanem. Brat Władysław – podporucznikiem, uczestnikiem I wojny światowej i wojny polsko-sowieckiej, poległ w walce z bolszewikami, natomiast brat Józef był pułkownikiem. 

Pani Helena do Armii Krajowej wstąpiła w 1943 roku - placówka „Jaśmin” Jedlicze obwód Krosno i przyjęła pseudonim „Puchacz”.

Jako łączniczka pracowała czynnie w konspiracji, wykonując wiele czynności i działanie zleconych przez przełożonych w tym również brata Józefa pseudonim ”Młot”. 

Jeden z uczniów zadał pytanie, jakie były to działania?

- Dostarczałam i odbierałam meldunki, prasę konspiracyjną i zaopatrywałam w żywność osoby ukrywające się przed Gestapo na trasie Dobieszyn Jaszczew Jedlicze Krosno Potok Tarnowiec Żarnowiec. Obok meldunków przenosiłam inne materiały w tym broń do miejsc zakonspirowanych jak na przykład las tarnowiecki, stare zamczyska, skały i potoki. Praca w konspiracji ściągała na dom rodziny mrozów zasadzki organizowane przez Gestapo.

Kochane dzieci były to ciężkie czasy…

- Najgorsze dla mnie były rewizje w domu w budynku gospodarczym, na strychu, w stajni, a nawet w gnojowniku. Nękały nas ciągłe rewizje, grożenie bronią oraz przesłuchania przez Gestapo i Żandarmerię. Brat Józef podczas jednej z obław na dom został postrzelony w lewą nogę, ratując się ucieczką przez okno. Drugi brat Władysław ukrywał się na strychu w słomie i udało mu się ocalić. Podczas jednej z rewizji gestapowcy rozkazali młodszemu bratu Władysławowi kopać gnojownik. Kopał, nie wiedząc, że matka schowała tam skrzynkę z bronią. Widok był okropny, a matka Helena, patrząc przez kuchenne okno, cała drżała i modliła się, żeby go nie rozstrzelano. Drugi taki przypadek miał miejsce, gdy Niemcy dokonali obławy na dom rodzinny, zrobili rewizję w poszukiwaniu brata Józefa i składu broni. Kiedy domownicy zorientowali się, że dom jest otoczony przez Gestapo, Józef ukrył się w stajni w kryjówce, którą sam zbudował ze snopów zboża i słomy. Wskoczył wtedy do chlewu, gdzie znajdował się wieprzek i przykrył się słomą. Gestapowcy rewidowali chlew, sprawdzając, czy nie ma tam człowieka w momencie, gdy otworzyli drzwi do chlewu, wieprz położył się na słomie, którą był przykryty Józef i gestapowiec stwierdził, że nie ma tam nikogo. Niemcy wycofali się i brat cudem uszedł z życiem. Takich przypadków było więcej, ale szybko się wzruszam, i o których nie mogę opowiedzieć, bo człowieka za serce ściska.

Te wydarzenia powodowały wielką traumę dla całej rodziny i wiele bezsennych nocy, które spędzali na czuwaniu czy wróg podstępnie nie nadchodzi, a nocami zdarzało się to często. W 1944 roku uczęszczała do Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego w Jedliczu. W tym czasie utworzyła dwie drużyny harcerskie żeńską i męską, które przyjęły za swojego patrona poetkę narodową Marię Konopnickiej, której imię nosiło również gimnazjum. 1944 roku złożyła przyrzeczenie harcerskie - została przyboczną później drużynową. Organizowała drużyny harcerskie, prowadząc szkolenia obozy i działalność kulturalną.

Pani Jadwiga za działania wojenne oraz konspiracyjne została wyróżniona listami okolicznościowymi, dyplomami i odznaczeniami np. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Za Zasługi Dla Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. 

Spotkanie było dla dzieci niezwykłą lekcją historii – nie z podręcznika, lecz z prawdziwego życia. Uczniowie mogli usłyszeć o wojnie z ust osób, które były jej świadkami jako małe dzieci i lepiej zrozumieć, jak wielką wartość ma dziś wolność, pokój i codzienne bezpieczeństwo.

- To ważne, żebyśmy pamiętali o takich historiach. Dzięki Pani Jadwidze i Pani Stasi wiemy, że historia to nie tylko daty, ale prawdziwi ludzie i ich emocje - mówili po spotkaniu uczniowie.

Spotkanie odbyło się przy współpracy z Wojskowym Centrum Rekrutacji w Jaśle a w szczególności zaangażowaniu Szefa Sekcji Promocji i Współpracy, a zarazem Rzecznika Prasowego WCR w Jaśle - por. Justyny Bugiel. 

Na zakończeniu spotkania uczniowie przygotowali dla swoich bohaterek wzruszającą niespodziankę – wręczali paniom własnoręcznie wykonane kotyliony i laurki, a następnie zaśpiewali pieśń patriotyczną i recytowali wiersze, podkreślając, że pamiętają o polskich bohaterkach i ich odwadze.

Zdjęcia: Paweł Duda, szer. Bartłomiej Bielawa



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ
Reklama
  
Reklama