Widok był wstrząsający – ścięgna zostały poszarpane, a obrażenia rozległe. Mężczyzna początkowo trafił do szpitala w Jaśle. Lekarze zdecydowali jednak o pilnym przewiezieniu go do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu. Z powodu trudnych warunków atmosferycznych zamiast śmigłowcem lub samolotem LPR, transport odbył się karetką pogotowia, a wraz z pacjentem podróżowała odpowiednio zabezpieczona amputowana kończyna.
Na miejscu pan Paweł trafił bezpośrednio na Oddział Ortopedii, Traumatologii i Onkologii Narządu Ruchu. Do akcji wkroczył zespół sześciu ortopedów replantacyjnych pod przewodnictwem dr. Adama Domanasiewicza – światowej sławy specjalisty chirurgii ręki.
Chirurg wyjawił, że jego ojciec pochodzi z Krosna, a on sam w dzieciństwie wspinał się na Prządki, wizytował ruiny odrzykońskiego zamku czy skansen w Bóbrce. Natomiast profesor Wojciech Witkiewicz – dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, w którym miała miejsce operacja – wywodzi się spod Jasła.
Operacja trwała około dziesięciu godzin. Już następnego dnia pacjent był w stanie poruszać palcami, a zabieg zakończył się pełnym sukcesem.
„Rolnicy najbardziej narażeni”
Jak podkreśla dr Domanasiewicz, tego typu amputacje – choć wyjątkowo trudne – są charakterystyczne właśnie dla pracy w rolnictwie. Najczęściej dochodzi do nich podczas obsługi kombajnów, pił tarczowych, zgrabiarek czy innych maszyn rolniczych.
Zabiegi replantacji kończyn nie są świadczone w Polsce na żądanie. W rozmowie z portalem Jaslo.info dr Domanasiewicz przyznaje, że jako taki zorganizowany system dyżuru replantacyjnego jest tylko dżentelmeńską umową kilkunastu ludzi z kilku szpitali, którzy się zdecydowali takie dyżury pełnić.
– To nie jest zorganizowane w jakiś sposób państwowy czy instytucjonalny. W związku z tym bywają dni, że na przykład jest tylko jeden zespół na całą Polskę i jeżeli ten ktoś będzie miał pecha i będzie tym drugim, to już szansy na replantację nie będzie miał, bo dwóch replantacji pod rząd często się nie da wykonać, choćby z tego powodu, że one długo trwają, a część amputowana jest pozbawiona ukrwienia, więc obumrze w tym czasie. Jest limitowany czas, kiedy ona jest w stanie po odpowiednim schłodzeniu przeżyć. A bywają takie dni, że w ogóle nikogo nie ma – mówi portalowi Jasło.info dr Adam Domanasiewicz.

Pan Paweł miał więc ogromne szczęście – zarówno w nieszczęściu wypadku, jak i w skutecznej, ratującej rękę operacji.