Zwierzę leżało zwinięte w kłębek i sprawiało wrażenie wyczerpanego lub osłabionego. Na miejsce wezwano strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Desznie.
– Przyjechaliśmy tam na zabezpieczenie festiwalu, kiedy podeszli do nas ludzie z informacją, że na chodniku leży mały wilczek. Poprosili, by go zabezpieczyć. Wilczek był u nas chwilę w samochodzie, potem przekazaliśmy go odpowiednim służbom – relacjonuje naczelnik OSP Deszno, Patryk Klimkiewicz. – Zgłosiliśmy sprawę burmistrzowi gminy Rymanów, a następnie został on przewieziony do lecznicy. Duże było zainteresowanie, ludzie podchodzili, patrzyli – dodaje.
W sprawie wilka zapytaliśmy Łukasza Lisa, rzecznika prasowego Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jak się okazało, instytucja nie została oficjalnie poinformowana o tym zdarzeniu – i wcale nie musiała.
– RDOŚ nie zajmuje się bezpośrednio interwencjami związanymi z dzikimi zwierzętami w przestrzeni publicznej, jeżeli nie występują szkody lub zagrożenia. Nasze działania koncentrują się przede wszystkim na szacowaniu szkód wyrządzonych przez gatunki chronione, takie jak wilk, niedźwiedź, żubr czy ryś. W takich przypadkach działamy w imieniu Skarbu Państwa i wypłacamy rekompensaty poszkodowanym – wyjaśnia Lis.

– W sytuacjach takich jak ta, czyli gdy dzikie zwierzę jest osłabione lub wymaga pomocy, właściwym podmiotem do działania jest przede wszystkim samorząd – dodaje. – Ustawa o ochronie przyrody oraz rozporządzenia wykonawcze przewidują wyjątki od ogólnego zakazu chwytania chronionych gatunków. Jeśli zwierzę wymaga pomocy – a wilk bez wątpienia podlega ścisłej ochronie – można go zabezpieczyć i przewieźć do ośrodka rehabilitacyjnego lub lecznicy. W tym przypadku strażacy oraz lokalne władze zareagowały wzorcowo – podkreśla.
Rzecznik dodał również, że po rozmowie z naszą redakcją skontaktuje się z terenowym wydziałem RDOŚ w Krośnie, aby upewnić się, czy jakieś informacje o zdarzeniu nie trafiły do wewnętrznego systemu. Pytany o doniesienia dotyczące siedmiu młodych wilków w Kobylanach (gmina Chorkówka), rzecznik odpowiada: – O tym także nie posiadamy żadnych informacji, ale przekażę zapytanie do kolegów z Wydziału Spraw Terenowych w Krośnie.

Sprawa wilczka z Rymanowa-Zdroju poruszyła lokalną społeczność. Choć sytuacja wyglądała bardzo nietypowo, zakończyła się dobrze – zwierzę trafiło pod opiekę specjalistów.
AKTUALIZACJA:
Choć początkowo rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Łukasz Lis, informował, że instytucja nie została oficjalnie powiadomiona o sprawie młodego wilka z Rymanowa-Zdroju, po rozmowach z organami wewnętrznymi Dyrekcji okazało się, że sytuacja była jednak znana specjalistom. Jak wyjaśnił Lis, takie przypadki – choć formalnie nie zawsze leżą w bezpośrednich kompetencjach RDOŚ – zazwyczaj i tak dostają o nich informację. W tym przypadku również pracownicy Dyrekcji posiadali wiedzę o zdarzeniu, jednak ich rola ograniczyła się do monitorowania sytuacji i ewentualnego wsparcia merytorycznego. Jak zaznaczył rzecznik, interwencja służb lokalnych przebiegła sprawnie i wzorowo, bez konieczności podejmowania formalnych działań przez RDOŚ.
Łukasz Lis zwrócił także uwagę, że Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska często staje się pierwszym punktem kontaktu w sprawach dotyczących dzikich i chronionych gatunków, nawet jeśli ostatecznie nie prowadzi działań operacyjnych. Dlatego tak istotne jest – jak podkreślił – aby w podobnych przypadkach zachować rozwagę. Rzecznik zaapelował do wszystkich, którzy znajdą się w sytuacji kontaktu z dzikim zwierzęciem, o ostrożność i powstrzymanie się od działań opartych wyłącznie na emocjach.
– Słyszałem, że ktoś próbował głaskać tego wilczka. Musimy pamiętać, że to dzikie zwierzęta i powinny dzikie pozostać. Czasem naszą nadmierną empatią możemy wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Dlatego w pierwszej kolejności należy ocenić, czy zwierzę rzeczywiście potrzebuje pomocy, a jeśli mamy wątpliwości – najlepiej skontaktować się ze specjalistą lub odpowiednimi służbami.