Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Skupieniec lipowy. Musimy się przyzwyczaić do obecności tego pluskwiaka

Janusz Słowiński, za naszym pośrednictwem, chętnie dzieli się z Czytelnikami fotografiami ciekawostek przyrodniczych, na które natrafia w okolicach Rymanowa. Tym razem przesłał nam zdjęcie kolonii skupieńca lipowego. Zapytaliśmy dra Tomasza Olbrychta z Uniwersytetu Rzeszowskiego, czy jest to groźny pluskawiak, jak można to wyczytać w wielu internetowych publikacjach.
Skupieniec lipowy. Musimy się przyzwyczaić do obecności tego pluskwiaka
Kolonia skupieńca lipowego (Oxycarenus lavaterae) na lipach w Rymanowie

Autor: Janusz Słowiński

"Inwazja egzotycznych owadów w Polsce. Tam jest ich najwięcej", "Zadomowiły się w Polsce. Zwalczaj, nim wejdą do domu", "Inwazja śmierdzących owadów. Wlatują do domów całymi chmarami", "Skupieniec lipowy - inwazja pluskwiaków w regionie! Te owady śmierdzą i wlatują do mieszkań", "Inwazja owadów w Polsce. Plaga z Afryki, niszczą rośliny" – to przykłady tytułów, na które można się natknąć, wpisując w wyszukiwarkę hasło "skupieniec lipowy". 

Czy rzeczywiście mamy się czego bać? Czy pluskwiak zagraża nam i naszym roślinom? Okazuje się, że nie.

Entomolog dr Tomasz Olbrycht z Wydziału Technologiczno-Przyrodniczego Uniwersytetu Rzeszowskiego zaznacza, że duże kolonie skupieńca lipowego są ciekawym zjawiskiem. 

- Ze względu na to, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego widoku. Wcześniej nie było u nas takiego gatunku owada, który by zimował w tak licznych koloniach - tłumaczy. 

Fot. Janusz Słowiński

Skupieniec lipowy (Oxycarenus lavaterae) to gatunek pluskwiaka, który pierwotnie zamieszkiwał zachodnią część strefy śródziemnomorskiej. Jednak od końca XX wieku szybko rozszerzył zasięg o kolejne kraje w zachodniej, środkowej i południowej części Europy, stając się gatunkiem inwazyjnym. 

W Polsce po raz pierwszy został zaobserwowany w 2014 roku. Dr Tomasz Olbrycht znalazł pojedynczego osobnika pod korą platana rosnącego w parku w rzeszowskiej dzielnicy Słocina

- Później z różnych części kraju zaczęły docierać informacje o obserwacjach na pniach lip licznych kolonii, liczących niekiedy dziesiątki tysięcy osobników - mówi dr Tomasz Olbrycht

Entomolog dodaje, że owad potrafi też spędzać zimę na innych gatunkach. Zaznacza, że do tej pory w naszym kraju nie stwierdzono, żeby miał on negatywny wpływ na kondycję drzew

W mediach pojawiają się informacje, które w swojej treści alarmują o "śmierdzących rojach" skupieńca lipowego wlatujących do mieszkań. 

Dr Tomasz Olbrycht uspokaja. Tłumaczy, że jest to gatunek, który nie przylatuje do źródeł sztucznego światła i nie ma tendencji do wchodzenia do mieszkań, jak to robi na przykład biedronka azjatycka. 

- Pojedyncze osobniki oczywiście, mogą się przedostawać do naszych domów czy mieszkań, ale jest to owad mały i wydziela zapach tylko w sytuacji zagrożenia, tak jak inne pluskwiaki, które broniąc się przed owadożercami, wydzielają różne obronne substancje. Jedne nieprzyjemnie pachną, inne mają gorzki smak - mówi dr Tomasz Olbrycht.

Dodaje, że skupieniec lipowy nie wydziela substancji, które mogą być groźne dla ludzi przebywający w otoczeniu drzew, na których zimuje.

- Wielokrotnie obserwowałem te owady i nie wyczuwałem od nich żadnego nieprzyjemnego zapachu. Dużo bardziej intensywnie pachną nasze rodzime gatunki, na przykład odorek zieleniak, pluskwiak z rodziny odorkowatych - opowiada dr Tomasz Olbrycht.

Jak skupieniec lipowy trafił do Polski? 

Owad, który pierwotnie zamieszkiwał regiony południowo-zachodnie Morza Śródziemnego bardzo szybko zadomowił się w Polsce. Ma to związek z ocieplaniem się klimatu a przede wszystkim łagodnymi zimami. Hamująco na rozwój skupieńca lipowego działają temperatury poniżej -20 stopni Celsjusza. 

Fot. Janusz Słowiński

Skupieniec lipowy, jak przypuszcza dr Tomasz Olbrycht, trafił do naszego kraju rozszerzając swój zasięg, a do szybkiego tempa jego rozprzestrzeniania mogły się przyczynić środki transportu np. ciężarówki z żółtymi plandekami. Kolor żółty należy do silnie przyciągających owady, zwłaszcza te roślinożerne.

- To jest jedna z bardziej istotnych dróg rozprzestrzeniania się różnych gatunków, nie tylko inwazyjnych. Dobrym przykładem jest modliszka, która jeszcze 20 lat temu była niezwykle rzadkim gatunkiem, a dziś rozprzestrzeniła się po całym kraju - mówi dr Tomasz Olbrycht.

Entomolodzy uspokajają, że obecnie populacja skupieńców lipowych nie stanowi zagrożenia dla polskiego ekosystemu. Owad na razie nie ma też u nas naturalnego wroga. 

- Zanim nasze rodzime owadożerne gatunki zorientują się, że pojawiła się w przyrodzie duża ilość nowego białka, musi minąć jakiś czas - mówi dr Tomasz Olbrycht

Zaznacza jednak, że jego smak może być dla naszych owadożerców nieprzyjemny.

- Ale przyroda nie lubi próżni. Jeśli jakiś organizm nie jest szczególnie zabezpieczony, czyli nie jest na przykład toksyczny jak stonka ziemniaczana, to z czasem w przyrodzie dochodzi do równowagi. Liczebność organizmu jest ograniczana, ponieważ staje się pokarmem dla owadożerców - tłumaczy dr Tomasz Olbrycht.

Skupieniec lipowy wyglądem nieco przypomina pospolicie występującego w Polsce kowala bezskrzydłego (Pyrrhocoris apterus), potocznie zwanego "tramwajarzem". Jest jednak mniejszy od kowala, długość jego ciała waha się od 4,8 do 6 mm.

Fot. Janusz Słowiński

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Katowicach przekazuje, że z dotychczasowych obserwacji wynika, że szkodliwość skupieńca lipowego jest marginalna a doniesienia na temat uszkodzeń drzew dotyczą wyłącznie młodych okazów i są to przypadki odosobnione. 

Z zachowań, które mogą negatywnie oddziaływać na rośliny odnotowano, że po przezimowaniu, wiosną skupieńce żerują na młodych liściach drzew (przeprowadzając tzw. żer uzupełniający), co może prowadzić do deformacji liści.


Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński

Autor: Janusz Słowiński


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ