Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Immobilser da się oszukać

Immobilser da się oszukać

Rozpowszechnienie się immobiliserów bez wątpienia wpłynęło na zmniejszenie liczby kradzieży samochodów. Tyle że – jak każde zabezpieczenie auta – rozwiązanie to nie zapewnia 100-procentowej ochrony przez zakusami złodziei. Dowodzą tego wyniki pojawiających się co kilka lat badań, które wskazują luki w oprogramowaniu, które mogą być wykorzystywane przez amatorów cudzej własności.

Działanie immobilisera

Immobiliser to urządzenie elektroniczne, którego zadaniem jest uniemożliwienie uruchomienia silnika pojazdu osobom nieuprawnionym. Jego główna funkcja opiera się w uproszczeniu na komunikacji pomiędzy kluczykiem a systemem zapłonowym pojazdu. Kluczyk jest wyposażony w transponder nadający kod, który musi zostać zidentyfikowany przez odbiornik zamontowany w aucie, aby silnik dało się uruchomić.

Kiedy kluczyk zostaje włożony do stacyjki (albo zbliżony do niej w przypadku systemów keyless), odbiornik odczytuje emitowany przez niego unikalny kod i porównuje go z zapisanym w swojej pamięci. Jeśli kody się zgadzają, immobiliser wysyła kolejny kod do systemu zapłonowego (a konkretnie do sterownika silnika – ECU). Dopiero wówczas możliwe jest uruchomienie jednostki napędowej. W przypadku nieprawidłowego kodu lub jego braku, urządzenie blokuje włączenie silnika, co w założeniu uniemożliwia kradzież pojazdu.

Immobilisery kontra hakerzy

Wdrażanie immobiliserów jako wyposażenia standardowego przyczyniło się do spadku liczby kradzieży aut (jako element fabryczny immobiliser musi być instalowany w każdym nowym samochodzie sprzedawanym na terenie Unii Europejskiej od 1998 r.). Z opublikowanego w „The Economic Journal” materiału autorstwa Jana C. van Oursa i Bena Vollaarda dotyczącego tego rodzaju przestępstw w latach 1995-2008 wynika, że liczba pojazdów padających łupem amatorów cudzej własności zmniejszyła się o około 40 proc.

Mimo to immobiliser nie jest zabezpieczeniem idealnym. W roku 2013 Roel Verdult i Baris Ege z uniwersytetu w holenderskim Nijmegen oraz Flavio D. Garcia z uniwersytetu w Birmingham w Wielkiej Brytanii byli gotowi do opublikowania wyników badań dotyczących działania transpondera Megamos Crypto. Stosowano go w wielu immobiliserach aut marek takich jak Audi, Fiat, Honda, Volkswagen i Volvo. Naukowcy zastosowali inżynierię wsteczną do sprawdzenia mechanizmów bezpieczeństwa transpondera, w tym szyfru oraz protokołu uwierzytelniania. Wykryli słabości w ich konstrukcji i implementacji. Pozwoliło im to przeprowadzić „atak hakerski” i zdalnie uruchomić silniki kilku pojazdów za pomocą urządzenia emulującego transponder, łamiąc tym samym zabezpieczenia immobilisera. Nietrudno się domyślić, że podobne rozwiązanie mogli stosować złodzieje samochodów. 

Informacje o tym nie dotarły jednak od razu do publicznej wiadomości. Brytyjski Wysoki Trybunał Sprawiedliwości zabronił publikacji najważniejszych części badań. Powód? Koncerny motoryzacyjne obawiały się, że przestępcy wykorzystają wskazówki w swoim procederze. Dopiero w 2015 r. dokumentację przedstawiono na konferencji bezpieczeństwa USENIX w Waszyngtonie. 

Cztery lata później informacje o lukach w działaniu systemu immobilisera pojawiły się w wystąpieniu Woutera Bokslaga na 36. edycji Chaos Communication Congress (36С3). Wykazał on, że korzystając z odpowiedniego oprogramowania i używając złącza OBD-II można obejść immobiliser, a tym samym uruchomić pojazd, nie mając oryginalnego kluczyka. 

Dodatkowe zabezpieczenie

Dowodem na to, że wnioski specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa nie mijają się z prawdą są… kradzieże samochodów. Nawet najnowsze modele padają łupem złodziei, którzy korzystają z metody „na walizkę” czy „na gameboy’a”. Dzięki nim, oszukując system elektroniczny aut z systemem bezkluczykowym (keyless), w tym immobiliser, są w stanie zdalnie otwierać drzwi i uruchamiać silniki. 

Z jakiego więc zabezpieczenia samochodu warto skorzystać? Odpowiedzią jest system monitoringu, który pozwala szybko namierzyć skradziony pojazd, a w niektórych wersjach także ostrzec o próbie kradzieży. Ważne, aby – tak jak chociażby produkty Gannet Guard Systems – był to monitoring radiowy, odporny na działanie zagłuszarek GPS/GSM, które powszechnie stosują przestępcy. To rozwiązanie wykorzystuje bowiem specjalnie przydzielone pasma radiowe. W efekcie poszukiwań prowadzonych we współpracy z policją przez ekipy naziemne oraz załogi samolotów, większość samochodów jest lokalizowana w ciągu maksymalnie kilkunastu godzin. Nie ma przy tym znaczenia, czy są ukrywane na parkingach podziemnych, w garażach czy stalowych kontenerach – tzw. radiówka pozwala je namierzyć z dokładnością do kilku zaledwie centymetrów. 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ