Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wypadek samolotu przy krośnieńskim lotnisku. Ten lot nie powinien się odbyć

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych wskazała przyczyny wypadku ultralekkiego samolotu, do którego doszło w lipcu 2020 roku. Maszyna tuż po starcie zahaczyła skrzydłem o latarnię i runęła na prywatną posesję.
Wypadek samolotu przy krośnieńskim lotnisku. Ten lot nie powinien się odbyć

Autor: fot. Anna Płoucha - Krosno112.pl

Nad poznaniem przyczyn wypadku pracował dwuosobowy zespół ekspertów PKBWL. Przygotowanie raportu końcowego zajęło im ponad 1,5 roku. Komisja zaznacza jednak, że zgodnie z Prawem Lotniczym sformułowania zawarte w raporcie nie mogą być traktowane jako wskazanie winnych lub odpowiedzialnych za zdarzenie.

Do nieszczęśliwego wypadku doszło 5 lipca 2020 roku. Ultralekka maszyna, za sterami której usiał 70-letni doświadczony pilot, spadła na teren prywatnej posesji. Samolot uderzył w płot, zaparkowany samochód i zatrzymał się na płocie po drugiej stronie posesji.

70-latek ze zniszczonego samolotu wydostał się o własnych siłach. Wymagał jednak pomocy lekarskiej w szpitalu. W raporcie PKBWL obrażenia jakich doznał określono jako ciężkie.

Eksperci PKBWL dokładnie opisali i przeanalizowali przebieg zdarzenia.

Przed feralnym lotem w samolocie KR-2 wymieniony został silnik i śmigło. Przed lotem technicznym pilot wykonał trzykrotnie próbne rozbiegi. Stwierdził, że silnik działa prawidłowo i postanowił wykonać lot.

- Po oderwaniu się samolotu od ziemi, pomimo manetki gazu wciśniętej do końca (pełna moc silnika), samolot przeszedł do lotu poziomego, a następnie zaczął się zniżać - opisują eksperci PKBWL.

Pilot na małej wysokości wykonał zakręt w lewo (o około 90 stopni) z małym przechyleniem. W trakcie zakrętu zauważył po prawej stronie pomiędzy zabudowaniami małą łąkę i stwierdził, że spróbuje tam wylądować.

Gdy rozpoczął zakręt prawe skrzydło samolotu uderzyło w przydrożną latarnię, której nie zauważył. - Samolot obrócił się w powietrzu w prawo o około 180 stopni i spadł na teren prywatnej posesji uderzając w płot, zaparkowany samochód (który przemieścił się w bok i uszkodził garaż) i zatrzymał się na płocie po drugiej stronie posesji - czytamy w raporcie PKBWL.

Komisja zaznaczyła, że po oględzinach na miejscu zdarzenia i analizie filmu z monitoringu lotniskowego, można wnioskować, że pilot po wykonaniu zakrętu w prawo nie miałby szansy na wykonanie lądowania awaryjnego na wybranej łące.

Eksperci tłumaczą, że pilot planując lot po zmianie silnika powinien zachować jak największy margines bezpieczeństwa. - W taki sposób, aby w każdej chwili była możliwość wykonania lądowania awaryjnego.

W tym przypadku na rozpoczęcie rozbiegu wybrane zostało miejsce, które nie dawało możliwości wykonania bezpiecznego lądowania w razie wystąpienia awarii. Eksperci wskazują, że było to ok. 300 metrów od progu pasa startowego. Tłumaczą, że gdyby pilot rozpoczął rozbieg od początku pasa startowego i nie wydłużał świadomie rozbiegu, to najprawdopodobniej zdołałby wylądować awaryjnie.

To właśnie rozpoczęcie startu w niewłaściwym miejscu wskazują na przyczynę zdarzenia.

Ale w raporcie wskazują też inne czynniki, które mogły przyczynić się do wypadku. To m.in. brak dokładnych ustaleń pomiędzy pilotem, a właścicielem samolotu dotyczących zakresu prób jakie miały być wykonane w dniu zdarzenia. Właściciel samolotu oświadczył, że pierwsze próby miały ograniczać się tyko do kołowania i próbnych rozbiegów. Pilot, że dzień wcześniej ustalił, że wykona lot próbny.

Zespół badawczy wskazał w raporcie, że przed lotem był niewyregulowany kąt zaklinowania łopat śmiga.

- Po przekroczeniu prędkości 120 km/h przez samolot śmigło zaczęło działać jak hamulec aerodynamiczny, co najprawdopodobniej zaskoczyło pilota i było przyczyną opadania samolotu - czytamy w raporcie PKBWL.

Nielegalny lot?

Samolot KR-2 był zarejestrowany w Republice Słowacji. Jak tłumaczą eksperci PKBWL, w związku z tym wniosek o zgodę na lot techniczny powinien być złożony do Słowackiej Federacji Lotnictwa Ultralekkiego. Takiej zgody nie było, więc był on nielegalny i nie powinien mieć miejsca.

Po analizie dokumentów okazało się też, że 70-letni pilot miał licencję pilota samolotowego zawodowego z uprawnieniami holowania szybowców i banerów oraz akrobacją. Natomiast w dniu zdarzenia posiadał licencję pilota wydaną przez Słowacką Federację Lotnictwa Ultralekkiego – jej ważność upłynęła.

Zespół badawczy w raporcie końcowym wskazał też, że dokumentacja techniczna samolotu była niezgodna ze stanem rzeczywistym.

Jeśli chodzi o silnik uznano, że był on sprawny do chwili zdarzenia. Jednak podczas oględzin dopatrzono się śladów, które wskazywały na to, że spalana mieszanka paliwowa była zbyt bogata. - Mogło to być przyczyną utraty mocy - tłumaczą eksperci PKBWL. Dodają przy tym, że pilot i świadkowie oświadczyli, że silnik pracował bez zarzutu.

W raporcie zaznaczyli, że w związku z tym, że silnik nie był certyfikowany przez PKBWL nie przeprowadzono jego dalszego badania. Zrobił to właściciel samolotu zlecając ekspertyzę profesjonalnej firmie. Jedyne uszkodzenia jakie stwierdzono to urwane i pęknięte gniazdo mocowania silnika.

Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Anna Płoucha - Krosno112.pl

 



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
PRZECZYTAJ