Sama koncepcja noszenia czegoś pod właściwym ubraniem nie jest nowa. Już starożytni Egipcjanie czy Rzymianie używali lnianych przepasek biodrowych, takich jak schenti czy subligaculum, które miały zapewniać komfort i chronić droższe, wierzchnie szaty przed zabrudzeniem. Przez całe wieki to właśnie funkcja higieniczna była absolutnym priorytetem. W średniowieczu zarówno kobiety, jak i mężczyźni nosili proste, luźne koszule (tzw. chemise), a panowie dodatkowo gacie, czyli rodzaj luźnych, płóciennych kalesonów. Była to bielizna do bólu praktyczna, ukryta głęboko pod warstwami odzieży.
Renesans i barok – bielizna wychodzi z cienia
Wszystko zaczęło się zmieniać po roku 1400, kiedy mroki średniowiecza ustąpiły miejsca renesansowemu zamiłowaniu do piękna i... autoprezentacji. Bielizna, choć wciąż ukryta, zaczęła odgrywać nową rolę. U najbogatszych stawała się symbolem statusu. Wykonywano ją z coraz cieńszego i bielszego płótna, a jej fragmenty – ozdobne hafty na mankietach czy misterne kołnierze koszul – zaczęły być dumnie eksponowane. To już nie był tylko praktyczny podkoszulek, ale element kreacji.
W modzie męskiej pojawił się też jeden z najbardziej niezwykłych i, z dzisiejszej perspektywy, absurdalnych elementów garderoby – sakwa, znana też jako codpiece. Była to specjalna, często bogato zdobiona i watowana osłona krocza, która miała podkreślać męskość. Dziś ten element zniknął bezpowrotnie, stanowiąc jedynie ciekawostkę historyczną. U kobiet z kolei zaczęły pojawiać się pierwsze próby modelowania sylwetki za pomocą usztywnianych części garderoby, co było zapowiedzią nadejścia ery gorsetu.
Gorsety, pantalony i krynoliny – XIX wiek, czyli era konstrukcji
Prawdziwe szaleństwo w temacie bielizny przyniosły kolejne stulecia, a zwłaszcza wiek XIX. To wtedy damska bielizna przestała być tylko koszulą, a stała się skomplikowanym systemem warstw, które miały zbudować idealną sylwetkę klepsydry. Sercem tego systemu był gorset. Ściskany z całej siły, wzmacniany fiszbinami z wielorybich kości, unosił biust i drastycznie zwężał talię, nierzadko kosztem zdrowia i swobody oddychania. Jego dzisiejszym, znacznie łagodniejszym echem, są gorsety bieliźniane czy modelujące body.
Pod spódnicami również działo się wiele. Pojawiły się pantalony – długie, bufiaste majtki z koronkami, które miały zapewniać ciepło. To była prawdziwa rewolucja, bo wcześniejsze pokolenia kobiet często nie nosiły pod spódnicami niczego. Dopełnieniem były krynoliny i turniury, czyli specjalne stelaże, które nadawały spódnicom niewyobrażalną objętość. Te skomplikowane konstrukcje, dziś spotykane co najwyżej w sukniach ślubnych, były kiedyś standardowym elementem bieliźnianej wyprawki. Męska bielizna w tym czasie była znacznie prostsza – królowały długie kalesony i podkoszulki, często zszyte w jeden praktyczny kombinezon, tzw. union suit.
XX wiek – rewolucja w szufladzie z bielizną
Prawdziwe trzęsienie ziemi nadeszło w XX wieku. Dwie wojny światowe, emancypacja kobiet i rozwój nowych technologii na zawsze zmieniły oblicze bielizny. Kobiety, idąc do pracy w fabrykach, potrzebowały swobody. Opresyjny gorset musiał odejść do lamusa. W 1914 roku Mary Phelps Jacob opatentowała pierwszy nowoczesny biustonosz, stworzony z dwóch chusteczek i tasiemki. To był przełom, który dał kobietom komfort, o jakim wcześniej mogły tylko marzyć.
Mężczyźni również doczekali się rewolucji. W latach 30. na rynku pojawiły się slipy, oferujące znacznie lepsze podtrzymanie niż luźne bokserki czy długie kalesony. To był początek bielizny, którą znamy dzisiaj. Ogromną rolę odegrało też wynalezienie nylonu, a później lycry (elastanu). Te elastyczne, wytrzymałe i łatwe w pielęgnacji materiały sprawiły, że bielizna stała się wygodniejsza, kolorowa i dostępna dla każdego.
Zmieniła się też jej rola. Z czysto funkcjonalnego elementu garderoby stała się narzędziem ekspresji i uwodzenia. Rewolucja seksualna lat 60. sprawiła, że bielizna przestała być tematem tabu. Zaczęto ją pokazywać, eksponować, stała się ważnym elementem mody i popkultury. Dziś, w XXI wieku, mamy do dyspozycji wszystko – od prostych, bawełnianych klasyków, przez sportową bieliznę techniczną, po zmysłowe, koronkowe dzieła sztuki. Wybieramy ją w zależności od nastroju, okazji i ubrania, które mamy na sobie. To wolność wyboru, o której nasi przodkowie mogli tylko śnić.