Młody krośnianin zasiadł na ławie oskarżonych z zarzutem umyślnego naruszenia przepisów ruchu drogowego i spowodowanie śmiertelnego wypadku.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i skazał Mateusza H. na karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności. Zaostrzył jednak środek karny – zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. Oskarżyciel wniósł o orzeczenie 4 lat. Sąd zdecydował, że Mateusz H. nie będzie mógł usiąść za kierownicą przez 5 lat po odbyciu kary pozbawienia wolności.
Sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że do wypadku doszło wyłącznie z winy oskarżonego. - Prowadził pojazd w sposób nieodpowiedzialny, niedojrzały, brawurowy i jak się okazało z ciężkimi następstwami - mówił sędzia Piotr Wojtowicz.
Argumentował, że przemawiają za tym liczne fakty w aktach sprawy, które nie pozostawiają żadnych złudzeń, że prędkość była ogromna, niedostosowana do warunków i miejsca. - Oskarżony od skrzyżowania ul. Bohaterów Westerplatte z Wojska Polskiego minął trzy przejścia dla pieszych, przystanek autobusowy, skrzyżowanie. We wszystkich tych obszarach powinien zachowywać szczególną ostrożność - mówił Piotr Wojtowicz.
Biegli wyliczyli, że oskarżony poruszał się z prędkością pomiędzy 76 a 88 kilometrów na godzinę. Mateusz H. utrzymywał, że jechał znacznie wolniej – ok. 60 km na godz.
Sąd uzasadniając wymiar kary tłumaczył, że z okoliczności łagodzących pod uwagę była brana jedynie niekaralność Mateusza H.
Piotr Wojtowicz poddał w wątpliwość przeproszenie i wyrażenie skruchy przez 25-latka. - Oskarżony neguje podstawowe elementy, na których oparte jest przypisanie mu winy – prędkość, z którą się poruszał. Nie można jednocześnie przyznawać się, nieprzyznawać się i walczyć - argumentował sędzia. - Na gruncie prawa karnego taka postawa musi być uznana za dwulicową i nie może być uznana za łagodzący aspekt przy wymiarze kary.
Sąd zaznaczył, że kara musi spełnić role represyjne, zapobiegawcze oraz ważne cele związane z oddziaływaniem wyroku na środowisko społeczne.
Sędzia podkreślił, że Mateusz H. związany jest z grupą młodych ludzi, których wyczyny na drogach można nazwać piractwem drogowym. Przypomniał, że oskarżony oświadczył, że jego samochód był zmodyfikowany i sam uczestniczył w rajdach i driftach na torach. - Jak widać nie pozostał z tą skłonnością tylko w miejscach poza drogami publicznymi - mówił Piotr Wojtowicz.
Piotr Wojtowicz przypomniał, że Mateusz H. jechał z Rzeszowa do Krosna, na pogrzeb kolegi. - Z analizy danych aplikacji wynika, że w którymś miejscu osiągnął prędkość 130 kilometrów na godzinę a na odcinku do Krosna nigdzie nie można osiągać takiej prędkości - mówił. Dodał, że to dowód na kolejny eksces oskarżonego oraz, że posiada on nastawienie do szybkiej, niebezpiecznej i brawurowej jazdy. - A drogi publiczne nie są do realizowania takich zachowań.
Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca oskarżonego zapowiedział złożenie apelacji.
Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Tomasz Jefimow