Młody krośnianin odpowiada za umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego i spowodowanie śmiertelnego wypadku. Mateusz H. przyznaje się częściowo do winy. Przed sądem dowodził, że nie jechał szybko. Sam ocenił, że prędkość z którą się poruszał wynosiła ok. 60 kilometrów na godzinę. Przekonywał też, że nie widział 81-latka na przejściu dla pieszych.
Sąd Rejonowy, przed którym toczy się postępowanie, dziś (7 grudnia) zamknął przewód sądowy i wysłuchał mów końcowych stron postępowania.
Prokurator Sławomir Merkwa zaznaczył, że wina Mateusza H. nie budzi żadnych wątpliwości. - Już od wstępnych oględzin zdarzenia można ją było rozstrzygnąć - mówił. Dodał, że z relacji świadków i usytuowania samochodu wynikało, że do wypadku doszło na skutek nieostrożnej i niewłaściwej jazdy oskarżonego.
Oskarżyciel publiczny zaznaczył, że sam oskarżony jak i jego obrońca, kwestionowali prędkość wyliczoną przez biegłego. Pierwszy przyjął 88 km/h, drugi obniżył ją do 76 km/h.
- Przyjmując przedział najmniejszej prędkości należy stwierdzić, że była ona nadmierna, zupełnie niedostosowana do warunków drogowych i miejsca w którym jechał - mówił prokurator Sławomir Merkwa. Podkreślił, że była to prędkość, która w normalnych standardach nigdy nie może być w żaden sposób uznana za bezpieczną.
Prokurator przekonywał, że główną przyczyną wypadku była prędkość połączona z nieuważną obserwacją przejścia dla pieszych.
- Pokrzywdzony wyszedł po zakupy i nigdy nie wrócił. Zginął na przejściu dla pieszych - mówił Sławomir Merkwa. - Wszyscy mamy prawo myśleć, że przechodząc przez jezdnię na pasach, w centrum miasta, nie napotkamy kierowcy, który będzie jechał ponad 70 kilometrów na godzinę, nie ustąpi nam pierwszeństwa i nas potrąci.
Zdaniem oskarżyciela, stopień naruszenia przepisów przez Mateusza H. był rażący. Dlatego też prokurator zawnioskował o karę więzienia bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. - Tylko taka kara może w sposób wychowawczy, być taką, którą możemy nazwać sprawiedliwą - argumentował Sławomir Merkwa.
Prokurator zawnioskował o karę 2 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz orzeczenia zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 4 lat.
Pełnomocnik rodziny 81-latka przychylił się do wniosku prokuratora o wymierzenie kary bezwzględnego pozbawienia wolności, pozostawiając do uznania sądu jej czasowy wymiar. Poprosił jednak by orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów było na 10 lat.
Zawnioskował też o nawiązkę na rzecz pokrzywdzonych tytułem częściowego zadośćuczynienia. Jej kwotę pozostawił jednak do uznania sądu. - Nie będziemy wskazywać konkretnej kwoty, ponieważ dla oskarżycieli posiłkowych jest to kwestia całkowicie drugorzędna - argumentował.
Przemysław Stępek, obrońca oskarżonego przyznał, że wina Mateusza H. w pewnym zakresie nie budzi żadnej wątpliwości. - Kwestionowane od początku było natomiast wprowadzanie samochodu w poślizg i prędkość - mówił.
Przekonywał, że Mateusz H. bardzo przeżywa wypadek i jest to dla niego trauma na całe życie. Poprosił sąd o danie szansy oskarżonemu. - Czy ten młody człowiek zasługuje na to by go umieścić w więzieniu, czy też zasługuje na to by mu podać rękę? - pytał.
Zaznaczył, że Mateusz H. nie był nigdy karany. - Już sam zakaz prowadzenia pojazdów będzie dla niego wystarczającą dolegliwością - mówił Przemysław Stępek.
Zawnioskował, by została orzeczona kara roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na okres 3 lat. Dodał, że czas zakazu prowadzenia pojazdów i wysokość nawiązek dla rodziny 81-latka, pozostawia do uznania sądu.
Mateusz H. po raz kolejny przeprosił rodzinę. - Nie chciałem żeby się tak stało - powiedział.
Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do piątku (10 grudnia).
Autor: Tomasz Jefimow
Zdjęcia: Tomasz Jefimow